niedziela, 23 września 2012

Babeczkowo

Ostatnio naoglądałam się na wielu blogach różnych toreb, z aplikacjami i bez. Bardzo mi przypadły do gustu te wymyślne z sowami, babeczkami, kotami i innymi ciekawymi rzeczami. No i pozazdrościłam :) co prawda torby żadnej nie uszyłam, ale sprawdziłam jak się moja staruszka maszyna sprawdza przy szyciu aplikacji. Wyciągnęłam więc z szafy resztki materiałów i zaczęłam kombinować z babeczką :) Po pierwsze - w mojej aplikacji zabrakło fizeliny, która na pewno usztywniłaby ją i wyszłaby ładniejsza. Po drugie - źle chyba kombinowałam z naciągiem nici i naciskiem stopki, bo w niektórych miejscach ścieg wyszedł dość rzadki, a w niektórych dość gęsty, co skutkowało zacinaniem się i "staniem w miejscu" materiału. No i po trzecie, jak stwierdził mój M, ta moja babeczka wygląda raczej jak grzyb :P chyba więc nie bardzo mi się udało :) dobrze, że to tylko próba była i nie będę miała torby z grzybo-babeczką :P


Zdradzę jeszcze, nad czym pracuję już od tygodnia (z braku czasu i determinacji do pracy :P) - podpatrzone na zszywka.pl u użytkowniczki kruszynka0095:


3 komentarze:

  1. Nic się nie przejmuj grzybobabeczką :D
    Czasami pierwsze nasze próby tak wyglądają :)
    Zdecydowanie używaj flizeliny, to jest gadżet nr 1 przy aplikacjach :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle się o fizelinach naczytałam, że nie wiem, na którą się zdecydować... Czy z klejem w proszku, czy z klejem jednostronna, czy dwustronna? Są też podobno grubsze i cieńsze - a ja się na tym nie znam ;) prawdopodobnie po prostu pójdę do pasmanterii i kupię taką, jaka będzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety jeszcze nie miałam okazji wypróbować flizeliny dwustronnie klejącej. Szczerze się przyznam, że jestem początkująca jeżeli chodzi o aplikacje... może to nie zabrzmieć wiarygodnie, ale taka jest prawda... wszystkie aplikacje jakie uszyłam, opublikowałam na blogu... łącznie z pierwszą w życiu, czyli sówką na panelu do poduszki i reniferkiem. Poza tym nie szyłam żadnych ^^

      Osobiście używam flizeliny z pasmanterii stacjonarnej... czyli najzwyczajniejszej jaką akurat mają, z klejem z jednej strony. W którymś z postów, bodajże w marcu, opublikowałam sposób jak sobie radzę z tym wszystkim... niestety w formie zdjęć, ale może i filmik uda się kiedyś nakręcić :)

      Usuń

Każdy, nawet bardzo króciutki komentarz, bardzo mnie ucieszy :-)